Lecce to podobno Florencja południa, nazwa ta przyznana została miastu ze względu na przepiękną barokową architekturę. Francuscy historycy sztuki twierdzą podobno, że gdyby ustawić wszystkie kościoły Lecce obok siebie powstałaby najpiękniejsza ulica Europy. Mnie przywiodły do Lecce odwiedziny i wernisaż wystawy.
Do Lecce dotarłam późną porą, gdy wernisaż miał się już ku końcowi. W rękach dzierżyłam małą karteczkę z opisem mojej trasy do galerii.
„Przy bramie przejdź i idź dalej” …
Przeszłam „przez bramę” i poszłam dalej. Przeszłam przez prawie całe stare miasto. Był piękny wieczór, powietrze pachniało zapowiedzią końca zimy, wokół były piękne barokowe kamienice i tłumy ludzi, ale bez walizek. Walizkę ciągnęłam tylko ja. Po upływie 20 minut turkotania po wyślizganych trotuarach Lecce, doszłam do wniosku, że mój zapis drogi do galerii musiał posiadać jakiś błąd.
A bo i owszem. Pełny tekst bez skrótów myślowych brzmiał: „…przy bramie przejdź na drugą stronę ulicy i idź dalej”… Podobno droga, którą szłam obchodzi miasto dookoła i wraca do punktu wyjścia, cieszę się, że zaczęłam być podejrzliwa i nie szłam dalej, albowiem mogłam się zapętlić i chodzić do dzisiaj.
Tłumy ludzi na ulicach jak się potem dowiedziałam to nie byli turyści tylko mieszkańcy miasta, którzy mają w zwyczaju w weekendowe wieczory spacerować po swoim pięknym mieście, gawędzić ze znajomymi i delektować się smakołykami w licznych kafejkach.
Moje ulubione miejsce to Piazza del Duomo z przepiękną katedrą, kościołem Wniebowzięcia Matki Boskiej i Pałacem Biskupim, a także wyjście z niego, nagromadzenie rzeźb na budynkach po obu stronach wąskiej uliczki daje niesamowity efekt.
Lubiłam usiąść przy Piazza’ Sant Oronzo, być może mniej urokliwym, ale z cukiernią Caffe Alvino o przepysznych tradycyjnych słodkościach, a w szczególności baba au rum – ponczowych ciastkach ociekających rumem. Inne ciastka typowe dla Lecce to pasticiotti mają delikatne kruche ciasto i wnętrze wypełnione nadzieniem budyniowym, ja polecam to cytrynowe.
Lecce to nie tylko barok, ale oczywiście czasy starożytnego Rzymu, bo w tych czasach już istniało i nazywało się Lupiae, czyli wilk (od lupus) z tych też czasów Lecce ma ciągle w herbie wilka. Przy Piazza Sant’Oronzo po zjedzeniu ciastek, lub w trakcie możemy obejrzeć wykopaliska z czasów rzymskich, a jest to między innymi piękny amfiteatr. Tak to już jest we Włoszech, że historia otacza nas ze wszystkich stron. Wykopaliska upodobał sobie rudy kot i spał na jego ruinach zwinięty w kłębek, ciekawe, o czym śnił?
Przepiękny Kościół Świętego Krzyża Chiesa di Santa Croce, zakryty niestety był w czasie mojej wizyty rusztowaniem. Jednakże i spod rusztowania można było dojrzeć niezwykły kunszt i pomysłowość twórców barokowej fasady.
Pięknu kamienic, kościołów i pałaców barokowych Lecce musi towarzyszyć opowieść miłosna. Żył tu dawno temu niezbyt zamożny włoski mieszczanin zakochany w pięknej mieszczce. Jego zaloty jednakowoż odrzucone zostały, albowiem mieszczka wybrała bogatszego. Ten wybudował piękną kamienicę przy głównej ulicy miasta. Odrzucony młodzian w złości, upartości i chyba, aby siebie pognębić, zbudował krzywą kamienicę naprzeciwko pięknego balkonu damy swego serca, aby ta widok miała okrutny! I faktycznie, jeśli chodzi o widoki z okien wygrał nasz młodzian o złamanym sercu!
Całe miasto i to z miłości i to ze złości zbudowane jest z okolicznego piaskowca o kremowym, a może bursztynowym kolorze, co daje mu bardzo przyjemny wygląd, pomimo nadgryzienia zębem czasu. A i nadgryzienie wydaje się dodawać mu tylko uroku.
Lecce to piękne miejsce i doskonała baza do zwiedzania Apuli, pięknego regionu Włoch południowych.
ZDJĘCIA WŁASNE ©
Pingback: Wędrowanie po małych miasteczkach południowych Włoch | fabryka czasu ulotna
Pięknie tam:) Dobrze, że nie coś tknęło z tymi notatkami:D
Oprócz oczywiście tego, że chętnie bym się tam wybrała, to nie ukrywam, że ciastkami bym nie pogardziła:P
*cię
O tak jedzonko zawsze!
wiele piękna w kamieniach, dziedzińcach, ruinach… i zdjęciach 🙂
Mój mąż tak lubi skrótów myśliwych używać i myśli, że wszyscy myślą tak samo i powinni go rozumieć. Przepiękne to miasteczko i piękna historia w tle. Włochy są przeze mnie trochę zaniedbane, poza większymi miastami i widzę, że szybko muszę nadrobić zaległości, a po twoich zdjęciach wydaje się, że wiosna to dobry czas do zwiedzania, nie ma tak dużo ludzi. Prawda?
Myślę, że w ogóle podróżowanie poza latem jest sympatyczne, bo jest mało turystów. Mi się marzą małe miasteczka we Włoszech z mieszkaniem gdzieś w starym domu z ogrodem popijanie wina, oliwa zrobiona przez miejscowych i zakupy na pobliskim targu…takie śmieszne babskie wakacje. Chyba się książek naczytałam 😉
Jadę z Tobą😉
Dobra 😀 Acha, a z Bari są dodatkowo tanie loty na Sardynię czasami – można połączyć ląd i wyspę
Przepiękne miasteczko!
I te obok też. Fajne miejsce!